Ta luka przejdzie do historii! Gracze zawirusowali swoje pecety po... śmierci w CS: Global Offensive
Chciałoby się powiedzieć, że kreatywność ludzka nie zna granic. W tym przypadku jednak nie pochwalamy działań, które spowodowały, że każdy gracz Counter-Strike: Global Offensive mógł zainfekować swój komputer złośliwym oprogramowaniem. Wystarczyło zginąć chociaż jeden raz.
Informację o nietypowym sposobie na zdalne zainstalowanie zawirusowanego pliku podał serwis oneupsecurity.com, który jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się cyberbezpieczeństwem. Wszystkiemu winna była luka w silniku Source. Przypominamy, że korzysta z niego nie tylko CS. Niedoróbka, która pojawiła się w narzędziach SDK, spowodowała, że po zabiciu przeciwnika na dysku gracza, który zginał, pojawiał się plik z informacją o ragdoll. Odpowiada on za fizykę ciał po trafieniu. To właśnie on zawierał w sobie złośliwe oprogramowanie.
Należy mieć na uwadze, że aby zawirusować swój komputer, należało zagrać i zginąć na odpowiednio spreparowanym serwerze. Jeśli weszliście na taki serwer, ale zagraliście „grę życia” i podczas meczu ani razu nie zginęliście, to Wasz komputer jest bezpieczny. Plik pojawiał się wyłącznie na komputerze gracza, który zginął, a nie zabijał przeciwników. Nikt nie jest w stanie podać, ile komputerów zostało w ten sposób zainfekowanych. Jedyną dobrą wiadomością jest w tym przypadku fakt, że Valve wyjątkowo szybko poradziło sobie z załataniem luki. Dzięki temu atak od tej strony stał się niemożliwy. Odpowiednią aktualizacją zostały objęte wszystkie tytuły oparte na silniku Source. Można grać bez obaw. Przynajmniej do czasu, aż usłyszymy o kolejnym sposobie, jaki hakerzy znaleźli na wprowadzenie wirusów do naszych komputerów.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!