GTX 1070 za 3 tys. zł, niektóre modele Radeonów już nie do dostania. Co się dzieje na rynku kart graficznych?
Zamierzacie w najbliższym czasie kupić komputer albo wymienić kartę graficzną? Jeśli robiliście już wstępne rozeznanie, mogliście się gorzko rozczarować. W ostatnim czasie karty graficzne kosmicznie podrożały. Przykładem niech będzie GTX 1070, który jeszcze kilka miesięcy temu kosztował niecałe 2 tys. zł. Obecnie znajdziemy go droższego o tysiąc. W przypadku kart AMD jest jeszcze gorzej. Najpopularniejsze modele po prostu zniknęły ze sklepów. Wszystkie sztuki zostały wyprzedane. Dlaczego tak się dzieje? Znamy głównego winnego. Jest nim Bitcoin i inne kryptowaluty.
Być może słyszeliście już o tej najpopularniejszej obecnie kryptowalucie, która od momentu swojego debiutu znacznie zwiększyła swoją wartość. Kryptowaluta, której umowna wartość jest wyrażana w jak najbardziej realnych pieniądzach, jest w rzeczywistości pieniądzem elektronicznym. Na rynku finansowym, co jakiś czas pojawiają się nowe, ale to właśnie Bitcoin ma największą wartość i cieszy się największą popularnością. Warto wspomnieć, że jeśli ktoś siedem lat temu, czyli w momencie, gdy Bitcoin pojawił się na rynku i był wart złotówkę, kupił 100 Bitcoinów dzisiaj jest bogaczem. Obecny kurs to blisko 9,5 tys. zł. My jednak odradzamy Wam inwestowanie w kryptowaluty. Jedynie najbardziej obrotni są w stanie zbić na tym majątek, pozostali mogą w bardzo szybkim czasie stracić cały swój wkład. Tak szybko, jak pojawia się jakaś nowa wirtualna waluta, tak szybko jakaś inna znika z rynku. Co to wszystko ma wspólnego ze wzrostem cen kart graficznych?
Kryptowalutę należy wykopać. Służą do tego koparki, które są potworami wydajności. Kopanie Bitcoina wiąże się z rozwiązaniem bardzo skomplikowanej zagadki matematycznej. W związku z tym potrzebne są konfiguracje, które są w stanie wykonywać ogromne ilości obliczeń w krótkim czasie. Górnicy, którzy chcą uszczknąć jak najwięcej nowych Bitcoinów, które pojawiają się co jakiś czas na rynku, inwestują więc w komputery, o jakich nawet nie marzyliście. Dla nikogo nie jest nowością, że można połączyć ze sobą dwie lub cztery karty graficzne. Na farmach tworzy się jednak konstrukcje wyposażone w kilkanaście, kilkadziesiąt lub nawet kilkaset kart graficznych. Wszystkie z nich działają przez cały czas. Możemy wyobrazić sobie tylko jakie ciepło jest w tym czasie przez nie generowane. To właśnie wielki boom na kopanie Bitcoinów stoi za nieciekawym stanem rynku kart graficznych dla graczy. Producenci nie nadążają z produkcją kolejnych partii sprzętu. W sklepach zostały ostatnie sztuki, dlatego jest tak drogo. Gdy popyt przewyższa ilość wyprodukowanych sztuk, cena rośnie. I to drastycznie.

Producenci kart graficznych są z jednej strony zadowoleni z takiego obrotu sprawy, a z drugiej drżą przed widmem bankructwa. Jak to możliwe? Kopacze kupują nawet po kilkaset sztuk kart graficznych i są oni w stanie zapłacić nawet więcej, niż wynosi ustalona cena rynkowa. Przynosi to ogromne zyski producentom, ale z drugiej strony stwarza ogromne niebezpieczeństwo zapchania rynku. Jak już wspominaliśmy karty w koparkach kryptowalut pracują na okrągło i to pod pełnym obciążeniem. Wyobraźcie sobie teraz, ile z nich może się zepsuć przed upływem okresu gwarancyjnego. Wydaje się nie być to żadnym problemem dla kogoś, kto kupuje karty w ilościach hurtowych. Po prostu wyrzuca on zepsutą kartę i kupuje w to miejsce nową. Nie jest to jednak takie łatwe ze względu na to, że kart na rynku zostało bardzo mało. Dużo bardziej realne jest to, że do Nvidi i AMD trafi kilkaset tysięcy kart oczekujących na naprawę gwarancyjną. Serwisy obu gigantów mogą tego nie wytrzymać.
Gdy z kolegą rozmawiałem na temat wzrostu cen, zastanawialiśmy się, dlaczego to właśnie karty graficzne, a nie procesory są podstawą konfiguracji służącej górnikom. Chwila zastanowienia pozwoliła na ustalenie, że karty są znacznie wydajniejsze w tego typu zadaniach niż procesory. Poza tym w łatwy sposób można je ze sobą łączyć. Budowa układu graficznego bazuje na pojedynczym rdzeniu, który ma od kilkuset do kilku tysięcy jednostek wykonawczych, co czyni kartę graficzną efektywniejszym sprzętem do kopania Bitcoinów. Szczególnie gdy na farmie pracuje jednocześnie kilkadziesiąt lub kilkaset kart. Na początku to Radeony cieszyły się większym wzięciem, ale obecnie kopacze biorą wszystko, co popadnie. Cierpią na tym gracze, którzy mają dwa wyjścia i żadne z nich nie jest korzystne. Możemy czekać, aż producenci wyprodukują nowe karty, które zapewne zostaną natychmiast wchłonięte przez rynek kryptowalut, albo przepłacać. Sytuacja dla fanów gier komputerowych jest fatalna.
Najgorsze jest jednak to, że producenci kart graficznych zdają się nie mieć pomysłu na rozwiązanie całego problemu. Nie wiadomo, ile kart należałoby wyprodukować, aby zaspokoić popyt na nie stworzony przez górników. Powstał pomysł, aby stworzyć układy dedykowane do kopania. Charakteryzowałyby się one m.in. brakiem wyjść wideo. Może się to sprawdzić jedynie pod warunkiem, że producenci wyprodukują ogromne ilości takich kart graficznych oraz będą one znacznie tańsze niż karty dla graczy. Czy będzie to jednak opłacalne dla AMD i Nvidi?
Według nas najlepszym scenariuszem, ale mało realnym, byłoby nagłe załamanie rynku kryptowalut, co poniesie za sobą to, że koparki przestaną być potrzebne. Wtedy to do sprzedaży trafiłoby mnóstwo używanych kart graficznych, które można byłoby nabyć za korzystną cenę. Nawet najlepszy scenariusz nie jest jednak pozbawiony znaczących minusów. Karty trafiające na serwisy aukcyjne, portale społecznościowe oraz na strony z lokalnymi ogłoszeniami byłby już w znacznym stopniu wyeksploatowane. W związku z tym ryzyko, że ulegną awarii, byłoby naprawdę wysokie. Poza tym nie wiadomo, czy pierwszy rzut używek będzie w rzeczywistości tani, gdy trafi na rynek, na którym brakuje kart graficznych.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!